W osłonach mroku

Obrazy Sławomira Karpowicza, (listopad 1995)

Na wystawie w galerii Dominika Rostworskiego prezentowane obrazy Sławomira Karpowicza (prodziekana Wydziału Malarstwa ASP w Krakowie) dotyczą wyłącznie martwej natury i autoportretu – dwóch klasycznych motywów chętnie podejmowanych przez malarzy w różnych okresach historii rozwoju malarstwa.

Dobrany przekrój obrazów na przestrzeni od 1980 do 1993 roku jednoczy jednakże przede wszystkim wspólny nastrój mrocznej, metafizycznej tajemnicy. Ostre rozbłyski świateł, niczym w malarstwie barokowym, wydobywają z ciemności otoczenia części przedmiotów, naczyń, owoców, twarzy artysty – tworząc zadziorne akcenty i rytmy budujące kompozycyjną architekturę obrazu.

Malarstwo Karpowicza można interpretować jako ekspresjonizm, zdyscyplinowany kubistycznym uporządkowaniem formy, przesiąknięty nokturnowym nastrojem Krakowa i specyficznym piętnem ostatniej dekady końca XX wieku. Nie znaczy to jednak, aby obrazy Karpowicza były manieryczne i rozsiewały chorobliwy niepokój. Przeciwnie, pomimo swej głębokiej mroczności i nasycenia, mają one w sobie coś solidnego i konstruktywnego, co noszą w sobie i rozwijają natury witalne i zdecydowanie, kierujące się na ogół niezawodną intuicją, aczkolwiek mające gdzieś ukrytą iskrę niszczycielskiej nostalgii i przerażenia egzystencjalną otchłanią bytu.

Granica poczucia abstrakcyjności realistycznych form i aluzyjności określenia syntetycznego zjawiska zaobserwowanego w naturze przebiega w tym malarstwie podskórnym, trudnym do określenia nurtem. Względna racjonalność i szalony intuicjonizm mieszały się ze sobą w aurze niesamowitości i oporu ogarnięcia niemożliwego.

Sentymentalny powrót do lat pierwszych ważniejszych odkryć i doświadczeń nie uwstecznia malarstwa Karpowicza, lecz je (w sposób może gwałtowny, ale zgodny z następstwami losowych przypadków) ekspresyjnie i wyrazowo udowadnia. Naturalnie powracanie do początku ma tylko wypełnić jeszcze raz tę przestrzeń, która została już odważnie przebyta częściowo i twórczo zabarwiona. Miejsca i osoby, nastroje i przedmioty, radosne fascynacje i bolesne urazy utrwalone są dla „świętej pamięci” po raz kolejny podczas plenerowego pobytu w Szczebrzeszynie.Dlatego tu w Krakowie, jakże wymowne i wzruszające jest zadedykowanie wystawy dla Tej, która nosiła dar życia i śmierć, dar światła i ciemność, pod swoim sercem.

Stanisław Tabisz

Malarz, grafik, scenograf, profesor krakowskiej ASP, krytyk sztuki.

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies w ustawieniach przeglądarki - dowiedz się więcej.

Akceptuję